poniedziałek, 11 października 2010

Ewa

Ostatnio. w wyniku rozmowy mailowej, przypomniałem sobie pewne zdarzenie sprzed kilku lat.
Pojechaliśmy na spacer do Palmir.
Lubie to miejsce, mimo dantejskich scen jakich było świadkiem w czasie okupacji ma w sobie coś, co zawsze mnie tam przyciągało. Przy okazji pisania tego wspomnienia przypomniało mi się inne.... ale o nim innym razem.
Miałaś na sobie kusą spódniczkę...
Siedziałaś obo
k i wdziałem, że zgodnie z moim życzeniem założyłaś czarne stringi... tak mało było w nich materiału, że zarys twych warg był widoczny...
Przez całą drogę dotykałem twych ud...
Dot
ykałem tego skrawka materiału uchodzącego za majtki...
Paluszek wkł
adałem pod czarną koronkę...
Czułem twe ciepło...
Czułem narastające twe podniecenie....
Czułe
m twa wilgoć...
Wyszliśmy, podmu
chy wiatru co chwila ukazywały twe kształtne pośladki... jakby były całkowicie gołe, gdyż sznurek od stringów wszedł pomiędzy nie skrywając się pod wzrokiem ciekawskich...
Masz kilka zdjęć z tego spaceru... pięknych zdjęć... jak kucasz z rozchylonymi udami i widać czarny trójkącik włosów przebijający przez koronkę... jak uchylasz bluzkę ukazując swe kształtne piersi...
Chodziliśmy tak po lesie dość długo...
oddaliliśmy się od głównych szlaków...
przytuliłaś się do mnie...
szepnęłaś...
- chcesz?
I nie czekając na odpowiedź uklękłaś...
spuściłaś mi szorty...
zaczęłaś pieścić...
jak tylko zesztywniałem oparłaś się rękoma o drzewo prowokująco wypinając do mnie dupcię...
wszedłem w ciebie...
Rytmicznie... niezbyt szybko poruszałem się w Tobie...
zniżyłaś się jeszcze bardziej wypinając mi siebie idealnie...
słyszałem jak moje jajeczka uderzały o ciebie wydając charakterystyczny odgłos... jakby delikatnego klapsa na gołe ciało...
To musiał być piękny widok.
Ubrani... ty z podciągnięta na plecy sukienką, ja ze spuszczonymi do połowy uda spodniami.... kochający się na łonie natury, wokoło szumiące drzewa...
śpiewające ptaki...
romantyzm jak w kiczowatym romansidle i para ruchająca się nie bacząc na ewentualnych podglądaczy.....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz