piątek, 10 grudnia 2010

Blogerka

Przypomniałem sobie, przy okazji opisywania tu pewnych zdarzeń z mojego życia, pewną historię.
Pisałem kiedyś blog który cieszył się sporym zainteresowaniem.
Wiele czytelniczek było zainteresowanych poznaniem realnie takiego wariata co bez ceregieli o sobie pisze. Wiele maili wtedy dostawałem z pytaniami co do treści ale zdarzały się i takie, zawierające zdjęcia by je opublikować jak i też takie z sugestią realnego spotkania. Nie ulegałem tym namowom, gdyż nie leży w mojej naturze, mimo wszystko, mechaniczne bzykanie jak i sprawdzanie się za każdym razem. Zawsze dla mnie liczyła się jakość kontaktu a nie ich ilość. Fakt, w poszukiwaniu jakości wiele razy los mnie zetknął z "jednorazówkami" ale to oddzielny temat. Zaspokajanie ciekawości innych byłoby rozdrabnianiem się w poszukiwaniu upragnionego celu.
Raz, jeden jedyny raz zrobiłem wyjątek.
W komentarzach udzielała się jedna pani wpisująca się w mój sposób postrzegania świata i wzajemnych relacji między płciami. Dla niej, jednej jedynej, zrobiłem wyjątek. Umówiliśmy się na spotkanie przy kawie by pogadać i jeśli oboje zechcemy posunąć się dalej.

Dlaczego złamałem swoje zasady?

Może dlatego, że nasze rozmowy miały głębszy sens?
Może dlatego, że dzieliła nas spora odległość czyniąca takie spotkanie bezpiecznym dla obu stron?
Sam nie wiem.
Pojechałem.
Rozmowa była jeszcze ciekawsza niż w sieci. Można by rzec, że nadawaliśmy na tych samych falach. Cóż z tego, gdy oboje doszliśmy do wniosku iż to będzie jedno jedyne spotkanie. Spotkanie zwieńczone wspólnie przeżytymi chwilami w hotelowym pokoju. Jakby z założenia wykluczyliśmy kontynuację.
Dlaczego?

Oboje baliśmy się, że porozumienie jest zbyt wielkie i grozi nam większym zaangażowaniem. Większym niż to jest możliwe. Ale może dlatego stało się ono w jakimś sensie wyjątkowym?
Miałem w swym życiu wiele kobiet. Tylko nieliczne z nich warte są wzmianki. Nie dlatego, że miały w sobie jakiś "feler". Wiadomym jest, żeby pójść z kimś do łóżka musi być coś więcej niż tylko akceptacja naszej fizjonomii.
Zjedliśmy wspólnie obiad... poszliśmy do pokoju... dziwne są czasem zachowania kobiet zdecydowanych na ten krok a jednak pełnych... wstydu?
Wstydu przed obnażeniem się, przed kochankiem? Musiałem pójść do łazienki... poczekać aż się rozbierze.. aż wejdzie pod ciepła kołderkę.... wziąłem prysznic... czekałem na sygnał od niej bym mógł wejść do pokoju...
- chodź - usłyszałem

Leżałaś dokładnie okryta kołdrą jedynie twa głowa była widoczna. Położyłem się obok... leżeliśmy tak dłuższą chwilę.

- wiesz, w takiej sytuacji jestem po raz pierwszy, jeszcze nigdy nie zdradziłam męża - wyszeptałaś mi wprost do ucha - bądź wyrozumiały

- rozumiem, bądź spokojna - odpowiedziałem, czując jak przytulasz się do mnie mocniej.
Położyłaś głowę na mym ramieniu...
zaczęłaś mnie głaskać...
całować...
oswajałaś się z bliskością obcego ci faceta...
przytuliłem cie do siebie mocniej..
pocałowałem...
nasze języki zaczęły namiętny taniec wzbudzając w Tobie coraz większe podniecenie, którego zapach...
intensywny zapach kumulował się pod kołdrą...
uwielbiam to...
uwielbiam ten wypełniający pokój zapach narastającego podniecenia...
nie sposób dokładnie go opisać... jest taki.... taki.... no nie, nie dam rady go nazwać. Po prostu jest i działa na mnie ogromnie.
Gdy go czuję wyostrzonymi zmysłami natychmiast reaguję... sztywnieję... otaczający mnie świat odpływa... nie ma go... nie ma problemów... nie ma nic poza tą chwilą.

Wsunąłem się pod kołdrę i po omacku poznawałem twe ciało...
wyczułem piersi z twardymi z podniecenia sutkami....
twe biodra reagowały na moje usta ucieczką....
usuwały się by po chwili napierać na me wargi złaknione ich pieszczoty...
rozchyliłaś uda lekko dłonią popychając mnie tam, gdzie chciałabyś bym w tym momencie cię dotykał...
całowałem je...
całowałem z każdym pocałunkiem zbliżając się do Twej cipeczki coraz intensywniej pachnącej...
palcami zacząłem bawić się kępką włosków jakie pozostawiłaś nad muszelką...
długie...
kręcone...
zabawa nimi przyśpieszyła twój oddech....
Nie pojmuję, dlaczego kobiety tak lubią być w tym miejscu całkowicie łyse? Wszak dotyk i zabawa drażni... podnieca... wzbudza jeszcze większą ochotę na figle.
Objąłem twe wargi ustami...
języczkiem rozchyliłem je...
lizałem...
ssałem...
bawiłem się nimi z każdym ruchem czując jak stajesz się coraz bardziej wilgotna...

- chodź - wyszeptałaś głosem już zmienionym, pełnym pożądania, pragnienia by moja zabawa stała się bardziej hmmm.... konkretna? Tak, chyba to słowo najlepiej odda sens twemu pragnieniu

Uniosłem się...
powoli wszedłem w ciebie...
klasyka ma swoje niezaprzeczalne zalety...
można dalej pieścić się, patrzeć sobie w oczy... uwielbiam patrzeć w oczy...
widzieć w nich narastające podniecenie aż do ostatecznego spełnienia.
Byłaś cudownie mokra...
ciasna....
głęboka...
każde moje pchnięcie zmieniało jeszcze bardziej twój oddech....
już każdemu mojemu pchnięciu towarzyszył twój jęk..
jęk rozkoszy...
zadowolenia...
wszedłem najgłębiej jak tylko mogłem....
poczułem jak czubek oparł się o kres twej groty...
delikatnie...
rytmicznie...
nie wychodząc już tylko dobijałem się do niego....
rytmicznie na nie napierałem....
biodrami poruszałem na booki by zmieniać miejsce uderzeń...
objęłaś mnie mocniej udami...
przytuliłaś silniej...
wtuliłaś głowę w me ramię i....

- jest mi cudownie, nie przerywaj, proszę nie przerywaj - wyszeptałaś łamiącym się z nadchodzącej ekstazy głosem
- ochhhhhhhh...............

Zwolniłem...
powoli, bardzo powoli poruszałem się w tobie czując jak zaciskasz się na mnie rytmicznie....
nie wytrzymałem...
trysnąłem w ciebie głęboko....
czułem jak jeszcze cieplejsze stało się twe wnętrze...
leżeliśmy spokojnie obok siebie....
położyłaś się na mnie....
czułem jak wypływam z ciebie...
- dziękuję - powiedziałaś patrząc mi prosto w oczy
- za co? - zapytałem
- widzisz, jesteś moim drugim mężczyzną w życiu i ukazałeś mi jak cudowny może być seks
Powiem szczerze, byłem zaskoczony, ogromnie zaskoczony tym wyznaniem. Wstydziłaś się - to rozumiem ale nie przypuszczałem, że mając prawie 40 lat miałaś tylko jednego partnera
Miała to być tylko jednorazowa przygoda, nie chciałaś jeszcze kilka godzin wcześniej kolejnego spotkania ale... ale jak tylko wróciłem do domu dostałem od Ciebie smsa
"Pojutrze przyjadę do Ciebie, będziesz mógł?"
I co mogłem odpisać?
"Przyjedź"
Spotkaliśmy się jeszcze kilka razy ale nie mogliśmy dłużej. Pewnego dnia dostałem od Ciebie długiego maila. Przytaczać go tu nie ma sensu - główny jego wydźwięk był taki - "
zaczynam się przyzwyczajać do ciebie więc myślę, że powinniśmy się rozstać, tak dla nas obojga będzie lepiej"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz